Śpiewaj, ptaszynko.
Dla mnie – do mnie – w mnie.
Przecież wiesz…
Przecież ci się zwierzyłem
tą jedną chwilką zachwytu.
* * * * * * * * * * * *
Normandia.
Czerwiec 1944.
Ginęli chłopaki, ginęli.
Ślę wam uśmiech – delikatny, czuły.
Dniem i nocą na plażach Bałtyku zbieram bursztyny
dla każdego z was po jednym.
Ostrożnie wyjmuję kule z waszych ciał.
Posyłam je Stwórcy.
Z pytaniem – waszym i moim :
czy naprawdę tak musiało być ?