Może to Bóg się modli o mnie do swojego Boga
i ludzie mojego zawierzenia
którzy ? gdy brak mi tchu ? pracują aż do siódmych potów
przy miechach nadziei
a może to zwierzęta ? nie lubią mieć długów
i ? że je kocham ? spłacają po swojemu
po polach poszukując tego com nigdy nic zgubił
a wiecznie szukam
a może to te maki te dalie i jeżyny
ktorem poił w czas suszy
może to ich modlitwa chlorofilu pełna
roznieciła to nikłe zielone
tak wątłe że najlichszy świetlik
zapadłby się ze wstydu
pod ciemność