Wczoraj
przez pół dnia
bezpańska poetka
szła obok swojego życia
Boże mój
szeptała
Boże ty mój!
na kolanach przysięgła
przed wielkim ołtarzem w swoim sercu
że nigdy już tego nie zrobi
nigdy
przenigdy
Wczoraj
przez pół dnia
bezpańska poetka
szła obok swojego życia
Boże mój
szeptała
Boże ty mój!
na kolanach przysięgła
przed wielkim ołtarzem w swoim sercu
że nigdy już tego nie zrobi
nigdy
przenigdy
🙂
życie tarmosi bezpańską
jak psa
poniewiera i topi
(w promilach)
ale zima jest
i nawet poeci muszą
rozgrzać krew
by myśl
wybarwiła się
na papierze
bezpańska poetka
biegała od parkanu
do parkanu
przeszukiwała park
liść po liściu
wszędzie szara cisza
-gdzie się podział
mój krzyk
zachwytu?
Dodaj komentarz