Przecież umówmy się: nigdy Cię nie było.

Przecież zgódź się z tym:  nie istniejesz.

Tak,tak,trzeba i tę wiedzę przełknąć: nigdy Cię nie będzie.

To tylko z każdej cząstki mojej duszy  –  jak dżin z baśni  –  sączysz się chmurką  – –

tężejesz w postać człowieka  –  olbrzymiejesz w moją  D A L E K Ą  – –

i gibka,bursztynowa rozdajesz światu jasne promyki Twoich spojrzeń  –

zapraszasz jak francuska królowa na poranne nabożeństwo swoich ablucji  – –

a na koniec Dobry Bóg przychodzi rozczesać Twoje włosy.

To należna mu nagroda: w ciągu dnia tyle godzin za kółkiem!  –  pilnować, żeby

na ostrym zakręcie nie dachował ten świat  –  chaos  –  wieczność.

Zanurza Dobry Bóg dłonie w palmowych pióropuszach Twoich włosów  –

to jego nagroda, za to, ze mi Ciebie  dał       –   M Ó J   D A L E K I   D Ż IN I E

22 IX

 

 

 


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *