HYMN O ŁZACH I O ZŁOTYCH WIEŻACH
Nie będę ci Jedi, rysował serduszek
potrzebna mi Afrykanka co z odległej studni
wody nanosi – w tych dzbanach na głowie
lub z Ukrainy sprowadzę koromysła
( zdziwisz się – jak to ułatwia noszenie )
pazury niech malują pazurzanki,pardon, paryżanki
no i przypadkiem nie wyskocz mi ze szpilkami!
Potrzebna mi Afrykanka co na palmę wlezie
kokosów nazrzuca,daktyli
Liściki – bukieciki – ode mnie na to nie licz
potrzebna mi Afrykanka co rodzi bachory
ot,tak – jakby pękła łupina kasztana
Murzyniątka o oczach jakie Bóg miał
gdy był dzieckiem – zarzuć sobie na plecy
noś na brzuchu
i do roboty rwij!
Ty mi się rozpłakałaś, Jedi…!
Żartowałem!
Czeka na ciebie pałac o złoconych wieżach
tak ogromny że może się pomieścić
tylko w samym środku
mojego serca
Dodaj komentarz