Z tarasu na średniej wieży
Będę patrzeć, jak się oddalasz.
Wbiję paznokcie w zimny piaskowiec,
Ale z daleka będziesz widział tylko mój uśmiech
I ciemne sprężyny włosów.
Przez te dni
Rzadko będę jeść,
Poczytam starsze listy, dwa razy się upiję,
Spłaczę do nieprzytomności raz na dobę.
A kiedy znów usłyszę tętent kopyt
Ubiorę śliwkową suknię z dekoltem
I będę biec.
Zacałuję, zakocham, zauśmiecham. |
Dodaj komentarz