L A T O I S T N I E N I E
Wcześnie, wcześniuteńko idę po słońce.
Chodź, chodź – nie wywiniesz się.
O wieczorze wyprowadzam je za horyzont.
Czerwone z wysiłku, pachnie potem i spełnieniem.
Teraz, przy lichym kaganku księżyca, proszę liście klonu
by opowiedziały mi swój dzień.
grudzień 2012
Dodaj komentarz