M I E J S C E P I S Z Ą C E ( o wierszu pt. „Ciężar” )
Gwar.
Rozniecony przez słońce i wodę.
Słońce dobitnie przypomina, że jest.
Woda – wabiąca.
Tętniąca przestrzeń.
Przy stoliku pod parasolem.
Ze szklanką piwa.
Szklanka?
Nędzny plastikowy kubek.
Piszę.
Piszę wiersz o krzywdzie.
Notuję te hiperbole.
Sine od mojego gniewu.
Hiperbole.
Czuję jak każda z nich
wyrywa ze mnie kawał tego ścierwa –
złości oburzenia niezgody.
Rodzi się wiersz.
Wrzeszczy. Wrzeszczy.
Od samego początku.
Ale ten noworodek od razu urodziwy
m ó j .
W każdym atomie swojego zaistnienia m ó j .
I ta nieopisana radość –
to co chciałem wyrazić
wyraziłem tak jak tego pragnąłem!
Zarodek zaczął się rozwijać
w drodze na to piękne kąpielisko
Kąpielisko Leśne w Gliwicach
Kąpielisko im. Wiersza o Krzywdzie
Ideę tego wiersza i pierwsze słowa
Muza zechciała mi ofiarować
na przystanku autobusowym.
Tłumek.
Autobus – lada chwila.
Nie wyjmuję notesu z plecaka.
W głowowy notes wtłaczam pomysły
wiersza o krzywdzie.
Stopniowo ubieram strofy w słowa.
Wtłaczam w pamięć.
Jest autobus!
Mam m i e j s c e p i s z ą c e .
Wyobrażacie sobie autobus
na kąpielisko…?
Nie.
Ne ma krzyżujących się
podnieconych głosów.
Dzieciaki jak trusie.
Jeszcze przed bramką wejściową muszę zdjąć plecak.
Zażądała tego niedoszkicowana przenośnia.
Teraz, teraz wreszcie!!
Opalają się dziewczęta.
Nadciąga jakaś pół-kolonia.
Nowy wiersz zwrócił twarz ku słońcu.
– – – – – – – – – – – – – –
2 lipca 2012
dedykuję serdecznej przyjaciółce
poetce Danusi Capliez-Delcroix
Dodaj komentarz