NARZEKADŁA
Po autach, które miałem, została mi autoironia.
Człowieka kupuje się łatwiej niż kartofle na straganie.
Złodzieje oskarżyli hochsztaplerów, że plamią dobre imię łajdaków.
Listopad to piękny miesiąc. Ma 30 dni. Jeden więcej
i trzeba by się zastrzelić.
Ręka kochającej kobiety jest szczotką
rozczesującą skudloną sierść naszej duszy.
Dusze mężczyzn nie kochanych są zafajdane
jak skóra źle doglądanych krów.
– Laski mi nie robicie – mówi świat do śpiochów.
Dusza na przypiecku siedzi, iska się – i duma : co dalej ?
Po jakimś czasie przekonujemy się, że to co było ” abstrakcją „, ” mrzonką ” –
stało się siłą sprawczą. A to „rzeczywiste”, to „z gruntem pod stopami ” –
sczezło, u n i e w aż n i ł o s i ę .
Chochoł przez całą zimę przechwalał się – jaką to przecudowną
różę otula. Przyszła wiosna, patrzą ludzie : tam nie róża, tam
szara mysz zimowała.
W prośbie zawarty jest zazwyczaj spory ładunek groźby.
Ostatnie dni zimy odpychamy jak krę spod zagrożonego mostu.
Każde słowo na swoim miejscu. Nieład przynależy do rzeczy i do ludzi.
Strategia duszy, taktyka ciała.
Czy bogacz może wejść do nieba ? Tak, ale tylko za życia.
Dodaj komentarz