Żeby wiatr mnie nie zdmuchnął

żeby śnieg mnie nie zasypał

a deszcz nie zmył  –

to wpieprzę tę obfitą kolację łapczywie jak dzikus.

Żeby wiatr mnie nie zdmuchnął z moich maleńkich szczytów

żeby śnieg mnie nie zasypał razem z moimi łzami

tak jak to się stało zAndersenową istotką…

 

A co do deszczu  –  kto wie  :  może bym i przystał

na jego mokro-zbawienną propozycję…


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *