W O A L K A
Kiedy Wdzięczność umarła, nikt tak specjalnie nie żałował.
– Same kłopoty z nią były.
– Wszędzie się wciskała. Namolna.
– Mnie to – wyobraźcie sobie – raz za rękę złapała i ciągnęła, żebym dziesiąty raz
dziękował koledze, który dopomógł mi w wydaniu tomiku.
Pogrzeb, nie powiem, porządny.
Trębacz z ochotniczej straży chyba na haju był,
bo zagrał ” Dziewczęta z Ipanemy” Jobima.
A może kiedyś go czegoś nauczyła…
Przez cały czas na uboczu stała postawna brunetka z woalką na twarzy.
– Wiecie może kim jest ta z tą woalką ?
– Wiemy, wiemy – odezwały się głosy. – I ty się na czas dowiesz:
to Czarna Niewdzięczność.
Dodaj komentarz