W Y C I S N Ą Ć
Dobrze ci mówili, mamo : buduję replikę wieży Babel.
A co się będę obcyndalał.
Tak, w tej dziurze.
W tej naszej dziurze, mamuś.
Wiem co robię : biura podróży z całego świata
już opłaciły rezerwację na 26 lat do przodu.
No, głupieją…
I to się będzie pogłębiało.
Licheń ? Owszem.
Nie byłem tam… nie cierpię mgły… w głowach.
Ale od strony marketingowej jest w porzo.
Urodziłem się – – o, pardon : urodziłaś mnie, mamo
dla marketingu.
Od skowronka do żaby mam łeb jak sklep : co komu wcisnąć
gdzie się docisnąć, jak ten pieprzony świat p r z y c i s n ą ć.
W stanie surowym wieża już stoi… ludziska gęby rozdziawiają
na próbny rozruch zjechały telewizje z szesnastu krajów.
Nająłem wykształciuchów : najpierw nosili kamienie na tragach
i coś tam pogadywali po polsku.
Wtedy ze szczytu puściłem racę.
Wykształciuchy zaczęli mówić różnymi językami
i udając przerażenie uciekali z budowy.,
Palce lizać, mamuś.
Nie, mamo.
W te opowiadełka już nie wchodzę.
Myślę pobudować rollercoaster – ale nie taki zwykły :
na końcu kolejka będzie się – na niby – walić
i dlatego nazwę to-to Z O R B A .
Ł y k n ą .
Dziewczyny do każdego biletu pampersy dostaną.
– – – – – – — – – – – – – –
lato 2013