C0 którąś niedzielę
bezpańska poetka
bierze kobiałkę z prowiantami
i windą zamyślenia
zjeżdża w głąb
a tam – uwijają się
górnicy z kopalni diamentów
strażnicy Sezamu
Diogenes ze swą latarnią
bezpańska poetka
rozciąga dywan
utkany w Persji
przez wielbicielki poety Hafiza
chodźcie, ludzie
każdemu należy się piknik
po jakimś czasie biesiadnicy orientują się
że siedzą na jakichś głazach
dopijając wino
wydawało mi się przez chwilę
mówi górnik
że była tu moja nieboszczka żona
brakuje mi jej
bardzo
przysiągłbym
rzekł rosły strażnik Sezamu
że była tu narzeczona
powiedziała
trzymaj moją rękę tak
żebyś dotykał pierścionka
( wczoraj go ode mnie dostała )
nie wiem jak to zabrzmi w ustach filozofa
rzekł Diogenes
ale światło mojej latarni nie filuje
( co mu się często zdarza )
świeci równo i beztrosko
jak radość
Dodaj komentarz