Dla ciebie  srebrzysty szmer strumienia

łagodny szept gołębia

Aisza

Dla ciebie okradnę Saturna z pierścieni

w  dłoniach przyniosę tęczę  znad Niagary

Aisza

Dla ciebie obrabuję Fort Knox

wykradnę Koh-i-noor królowej brytyjskiej

Aisza

Dla ciebie latający dywan

przyjedziesz na nim w ogrody mojego serca

Wśród wielkiej kiści kwiatów oleandra

twarz swą ukryłem duszę rozmodliłem

Aisza

Jak nikły owad tak brzęczę  pacierze

w barwnej świątyni kwiatów oleandra

Aisza

Niech świat tak pachnie na zawsze od zawsze

niech nosi dumnie twoje imię

Aisza

Maleńka – ziarnko ryżu przy tobie beczka skrobi

ogromna – gdy Mt Everest przy twych sandałach klęczy

Aisza

Odważna jak pianie koguta, lękliwa jak źdźbło trawy

rozgadana od świtu – cichutka wita zmierzch

Aisza

wtedy przychodzą gwiazdy do światłopoju jej oczu

i cała galaktyka starannie ściele jej łoże

zastępy niewolników zdejmują bransolety z jej rąk

na tysiącach wielbłądów wiozą wonności Wschodu

a potem wszystkich oddala Allah – to moja córeczka!

przymyka oczy i delikatnie Aiszę obmywa wodą życia

zaśnij maleńki olbrzymie – motyl cię trzyma w ramionach

motylimi: barwami otuli cię do snu

Aisza

Na swojej dłoni zbuduj miasta niewarowne

wsie pracowite i beztroskie

Aisza

Niechaj ma swój wodopój każdy zwierz

i własny deszcz przeznacz każdemu drzewu

Aisza

Ofiary gwałtów ofiary oszpeceń

uczyń znów dziewczętami z dzbanami na głowach

Aisza

Są zawieruchy świata i wszechświata

ty zbuduj swój maleńki spokój

Aisza

Parki nie przetną ni jednej niteczki – zwiotczały

ich ręce

wiedzą już o twym istnieniu srebrzystym

Aisza

Porzucili swe plany tyrani – zwiędły ich zapędy

Czyngis Chan już nikogo nie każe wbić na pal

Żaden Arab-krzywdziciel nie poniży swej żony

miłość trwać będzie   kwiat  nie uschnie   gwiazda

nie zagaśnie

Nie ukrzyżują nikogo siepacze – zwiotczały ich ręce

dowiedzieli się o twoim istnieniu srebrzystym

Aisza

Płaszcz utkany z mojej  czułości

otuli cię słodyczą raju

Aisza

Dzwony świątyń mojej czułości

otulą twój kraj twoje miasto twój dom

Aisza

Jeśli odczujesz niepokój lęk zagrożenie

sprowadzę na odsiecz 100 tysięcy mameluków

Aisza

Płaszcz utkany  z mojej czułości

lżejszy od  śladu po  przelocie   ptaka

Wzrok roziskrzony  – dwie lampy Aladyna

Szeherezady  zwycięskiej  smukła  postać

Aisza

I uśmiech co  ukoi wszelki ból na Ziemi

usta które nauczą różańca pocałunków

Aisza

Hikmet  i Hafiz    wszyscy poeci Orientu

uprosili Boga by cię stworzył

Olśnieniu twoich włosów marzą krucze ptaki

na brzegach ciepłych mórz nauczasz jak się śmiać

Aisza

Każdy instrument nuta echo

umieją jeden dźwięk

Aisza

Na twych odsłoniętych ramionach

zachował się  pozłocisty pocałunek Stwórcy

Pod skórą twojej dłoni promienistej

słyszę tętent miliona arabskich koni

Aisza

Hurysy Allaha anioły Boga

tańczą na twoim malutkim paluszku

Aisza

To ty urodzisz pierwsze  pokolenie

szczęśliwych Ziemian

Obejdę wkoło świat

głosząc nowinę o twoim istnieniu

Aisza

Mrówkom opowiem jakaś ty maleńka

obejdę wkoło świat

Aisza

Niech się dowiedzą i kwiaty i pszczoły

jak piję nektar twoich jasnych słów

Aisza

Ustawię wokół globu szpaler wysokich słoneczników

obejdę wkoło świat

Aisza

Idź za mną wszędzie – wszędzie jest bezpiecznie

świat się nauczył od ciebie beztroski

Dotykam twojej skóry, szukam twoich warg

pełzałem przez pustynie, spalił mnie piach

Aisza

Tonąłem w oceanach, przeżarła mnie  sól

dotykam twoich włosów, szukam twoich ust

Aisza

Świat przemieniłaś w soczystą pomarańczę

linie mojego życia są na twojej dłoni

Aisza

Złowiłem w rzece czasu chwilę co wiecznie trwa

dotykam twoich piersi, szukam twoich warg

Wypełniły  już całą Ziemię   calutki Wszechświat

dary dla ciebie  – mam ich  jeszcze tyle!

Aisza

Niech to nigdy nie będą zakurzone ozdoby   puste tykwy

w słońcu twego uśmiechu niech iskrzą się wiecznie

Aisza

Ześlij im wiatr znad morza – niech oddychają beztrosko

dary dla ciebie – mam ich jeszcze wiele

Aisza

Podzwaniają pierścienie Saturna na przegubach twych rąk

rankiem Koh-i-noor wznosi diamentową pieśń

AISZA

Pisane:

w Monastirze

w samolocie

w kraju

7-10 września 2011


Komentarze

2 odpowiedzi na „Gazele”

  1. Piękne są te wiersze naprawdę piękne EWKA

  2. potrafisz się wprowadzać w bardzo subtelne stany
    to chyba stan charakterystyczny dla poetów

    kiedy znajdujesz się na szczycie
    potem
    w codzienności
    trzeba się uczyć z własnych wierszy
    bo nie sięgają one codzienności

    nie unieślibyśmy

    poza tym
    kto się uczyć z samego siebie

    a każdy powinien

    …bo … mógłby 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *