Janina C H A L E C K A
J A K L I Ś Ć
Ktoś już dokonał
w sobie znany sposób
podziałów dróg na niebie
i gościńców ziemi
splótł tajne labirynty
lecz klucza do nich nie dał
kazał iść mrówce
wśród mchów i kamieni
Światłu dał Mleczne Drogi
ogrody oczom
ciemnościom nocy serca
i gąszcza bez wyjścia
zorzy różane palce
tęczy suknię w pasy
człowiekowi duszę
twarz i dolę liścia
Niesie go wiatr
ogrzewa czasem lampa słońca
starganego
otula miękko przędza ciszy
zawieszony w labiryncie
wód ziemi i nieba
na wątłej gałązce czasu
los swój pisze
— – – – – – – – – – – – – –
czy to my
w tę noc
tacy cisi
czy to my
w tę noc
tacy obcy
czy to my
dłonie pragnące
nie szukały
usta stęsknione
nie znalazły
czemu
nie zabrałeś klucza
do domu
zostaniemy
zziębnięci
wśród mgły
– – – – – – – – – – – – – – – —
PRZED ROZSTANIEM
poczekaj
ulicą wygaszonych serc
hula wiatr
zamknę okna
przy świecy
mrugającej obietnicą
obliczmy
bilans naszych dni
skazanych
może zyski
to nie domek z kart
straty
nie przepaść
poczekaj
w zapachu wosku
miękkim jak wspomnienia
wymierzmy
długość ścieżki
zwiniętej w złote obrączki
= = = = = = = = = = = = = = = =
Nazywałem ją Księżna Słupska.
Odeszła już od nas.
Nie napisała wielu wierszy.
Myślę, że kochają ją – te jej słowa.
W latach osiemdziesiątych utrzymywałem
listowną i telefoniczną więź z Janiną.
W taki to sposób byłem w życio-wierszu Poetki.
Dodaj komentarz