LISTY OD LITOŚCIWEJ
Przyjemnie było, co ?
Cały czas trzymaliśmy się za ręce !
Aż wreszcie tym szlakiem św. Jakuba doszliśmy do katedry
w Santiago de Compostela.
We śnie to tak blisko.
Serdeczności – L.
Wiesz co, Jurek ?
Poproś ty te swoje marzenia – niech podejdą do lustra :
zobaczą wtedy – czy są warte spełnienia.
Twoja L.
Jureczku !
Chcesz wziąć na siebie wszystkie winy, wszystkie krzywdy.
Dobrze.
I co ?
Rozgoszczą się w tej twojej głowinie.
Są gniewne.
Podrą ci rękopisy.
Wykasują z internetu.
Na twoim miejscu dobrze bym się zastanowiła.
Zatroskana L.
Gdzieś jest słońce.
Może nawet jeszcze potrafi świecić.
Nie martw się.
Szukam.
Twoja L.
Dodaj komentarz