O CHOROBIE I LECZENIU
Zagadnąłem o coś napotkanego robotnika.
Grzecznie odpowiedział, nawet na moment wyszedł z wykopu.
Upał – więc wydałem żartobliwy rozkaz :
– A jutro zrzucać arbajt i nad morze !
– No, ja nie mogę – ale żona jedzie, właśnie jutro.
Poczułem to nieocenione, niczym nie dające się zastąpić –
c i e p ł o w sercu.
Ucieszyłem się, że ta nieznana mi osoba pojedzie sobie
nad Bałtyk… n a s z … ukochany…
I pomyślałem : co też ze mnie zrobiła poezja.
Czy z tego gdzieś leczą ?
– – – – – – – – – – – – – – – – – – –
sierpień 2013
Dodaj komentarz