Nuci… podśpiewuje… pogwizduje.
Przynajmniej wiem, że nie trzyma noża w zębach.
* * * * * *
Trzecia w nocy.
Cisza. Wprost – laboratoryjna.
Bezszelestnie krzątają się moje myśli
i obmyślenia ( to nie to samo ).
W tej anielskiej chwili proszę Opatrzność
by grasowały w moim organizmie lekarstwa.
Żeby pobudziły własne siły mojego ciała.
Ciszo – ja tak cię szanuję i cenię.
Sprzyjaj mi.
Może kiedyś kupię ci najpiękniejszą na świecie bluzkę.
* * * * * ** *
Pazury górskich szczytów.
Zaciśnięta do białości pięść Antarktydy.
Rekiny-młoty lodowych gór.
Dodaj komentarz