Ś W I A T   Ś W I T

 

w każdym momencie świt

i zachwyt wskrzeszający postacie

z obrazów starych mistrzów

 

w każdym momencie

budowanie burzenia

i nadstawiona

płonąca obręcz

 

w każdym momencie pogwizdywania

i niewyszukane żarty

budowniczych katedry w Chartres

 

w każdym momencie

gołębie na skrzydłach skrzypaczki

i odurzający zapach

jej nadziei

 

w każdym momencie bezistnienie

wdów

i matki tracące dzieci

wsiadają do czarnej windy

 

w każdym momencie

błękitnoloty marzeń

i ostrzegawczy syk przeznaczenia

 

w każdym momencie

bezmoment umarłych

żyjątek

opadających powoli na dno

 

i świt

świt co ociera z zimnego potu

ramiona samotnych

i delikatnie wyciąga kolce złych snów

– – – — – — – – –

jesień 2012


Komentarze

2 odpowiedzi na „świat świt”

  1. kiedy czytam Twój wiersz

    patrzę na ziemie z kosmosu
    jak linia świtu przesuwa się kolejno po kuli
    ale zawsze gdzieś jest
    nie przestaje dotykać

    mistrzowie czyli Ci co potrafią kochać
    łapią skarby informacji wciąż na inny sposób

    w każdej chwili budowanie żeruje
    i niszczy

    na dachach świata
    przesyceni testosteronem
    czy innym przyspieszaczem czasu
    robotnicy z lekkim ADHD
    bawią się ile kobiet zdołam dziś zauważyć
    i czy one zauważą mnie

    samotne wyginania kobiet
    nad milionami instrumentów
    krążące półłuki ciała które chce Jego
    a On jak Bóg

    i Ci co stracili już cały swój czas
    czasem mniejszy niż
    znana jednostka
    a także Ci dalej
    dla których szarość
    staje się dopiero zapowiedzią
    śmiertelnego strachu

    i widok za okno
    do świata który przestaje mieć znaczenie
    kolce złych snów wychodzą same
    jak same przyszły
    i goi się samo
    jeszcze wie
    jak

    to wszystko widzę
    z wielkiego Tarasu

    wyobraźni

    kiedy czytam Twój wiersz

  2. I świt cudowny, ożywczy, pełen ulgi i nadziei…
    Cudny wiersz Jurku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *