S z k i c e w ę g i e l k i e m
P R O S Z Ę B A R D Z O
Wymeldowałem anioła.
Nie tak hop-siup.
Po rozmowie nacechowanej asertywnością.
– Znajdziesz sobie, kochanie, jakiegoś nowo-samotnego
przyjmie cię z otwartymi ramionami.
Miałem jak najlepsze chęci.
Nie wiedziałem tylko, że w samotności ugrzęzłem już tak głęboko :
przeszkadzałby mi kanarek, bo za żółty
zegar, bo szura nogami jak chodzi.
Masz rację : na początku okazywałem wiele entuzjazmu.
Szczerze ? Zauroczyły mnie twoje rysunki piórkiem.
Ale z biegiem czasu… jak cię tak zaczęli nachodzić…
Wiem. Przychodzili ze swoimi troskami.
Ale drzwi się nie zamykały.
Pakuj manatki, dziecko.
O ! przyśnić mi się – to proszę bardzo.
– – – – – – – – – – – – –
maj 2013
Dodaj komentarz