U ś m i e c h

U Ś M I E C H

 

To, że mam na palcu obrączkę, było przedmiotem mojej dumy.

Będziecie się śmiali  –  ale w tramwaju czy w pociągu tak układałem

dłoń lewej ręki, by każdy widział:

mam żonę

gałczyńską żonę

wszech-natalię

Ukradkiem dotykałem złocistego znaku.

Tak delikatnie święci poprawiają aureole nad czołem…

 

Obrączki były tanie, takie sobie.

Po latach, w Jugosławii, na wyspie Rab, kupiliśmy piękniste  –

spłaszczone

z subtelnie wygrawerowanym szlaczkiem

a złoto miało delikatny platynowy odcień.

 

Te obrączki noszą teraz pokojówki Pana Boga.

Moją  –  ma smagłolica, z sekretnym tatuażem u dołu pleców.

Czasem, gdy zaścieli już Panu, rozciąga przed sobą dłoń  –

na jej buzi pojawia się złocisty, szczerozłocisty uśmiech.


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *